Persival: Dlaczego tu nikogo nie ma??? Cały Zamek pusty?!
Harold: Po wyjeździe Glorii wszystkich wyrzuciłeś.
Persival: Niczego nie pamiętam…
Harold: Ja też mam z tym problemy… Kazałeś się wszystkim wynosić. Zostałem tylko ja i stajenny.

Faktycznie. Stary Zamek wyglądał jak porzucona przed laty siedziba – brakowało jedynie rozrośniętego bluszczu i kolczastych krzewów. Zniknęła służba, zapasy żywności i większość mebli. Trudno powiedzieć, jak Persival i Harold radzili sobie przez ostatnie miesiące. Teraz, kiedy „talizman” przestał działać, Harold z przerażeniem odkrywał dziwną pustkę.

Persival: Dorwę tego szczura!
Harold: Najpierw dowiedzmy się, co knuje. Zamach na ciebie oznacza coś dużego… Musiał mieć powód, żeby nas unieszkodliwić.
Persival: Myślałem, że pojechał do mnichów… Tak mówił. Nic więcej nie pamiętam. Trzeba zwołać Radę.
Harold: Tylko dyskretnie. Niech Arnold myśli, że nadal jesteś… nooo…
Persival: Szurnięty?
Harold: Szurnięty.
Persival: Osobiście wolałbym jednak SZALONY.


Persival: Czyli Arnold wrócił. Nie porzucił zemsty.
Gary: Chyba nie wierzyłeś w jego przysięgi?
Lena: Ale po co mu Stary Las? Przecież to mała prowincja!

Persival: Nasza Dolina jest chroniona starożytną Magią. Nie można tu wedrzeć się siłą. Każde wojsko, które spróbuje przekroczyć Las lub Rzekę, zostanie zniszczone. To jedyne takie miejsce i Arnold o tym wie. Jeśli chce odzyskać tron Ravenii i zemścić się na bracie, mógłby tu założyć obóz i z niego rządzić światem.

Harold: O, nie zapominajmy o osobistej urazie do ciebie, ojcze…

Maggie: Persival wychowywał się wraz z Arnoldem i Rogerem. Byli jak bracia. Ale kiedy Arnold wywołał bunt przeciwko swojemu ojcu – Arturowi, Persival pomógł go stłumić. Nie sądzę, aby Arnold kiedykolwiek o tym zapomniał.
Gary: Miał wiele lat na dopracowanie planów. W królewskich kazamatach…
Lena: Więc chodzi po prostu o wydziedziczonego następcę tronu? O to ta cała afera?


Persival: Dlaczego uciekłaś z Kislenaaru Leno? I to w środku zimy?

Lena nigdy nie opowiadała o swoim wcześniejszym życiu. Ani o powodach, z których postanowiła od niego uciec.

Lena: Coś się zmieniło. Ludzie nas nie chcieli. Oni to nazywali: polowanie na czarownice. Niszczyli nasze domy. Moją zielarnię podpalili. Potem było jeszcze gorzej… Zabijali… Nawet dzieci, jeśli były z czarodziejskich rodów… Nie został nikt z moich…
Maggie: Och, Leno…

Persival długo patrzył w okno. Wreszcie przemówił.

Persival: Myślę, że Arnold podburza ludzi. Sam nie może odzyskać tronu. Jest zbyt słaby.
Harold: On się para Czarną Magią, ojcze. Wiesz o tym. Właśnie dlatego Artur go wydziedziczył.
Persival: Dlatego uważam, że podburza ludzi. Przeciw czarownicom i czarodziejom. Chce się nas pozbyć cudzymi rękoma, bo wie, że tylko magowie mogą go powstrzymać. A jeśli pozbędzie się magów – nikt nie stanie mu na drodze.
Lena: Dlatego zaczął od ciebie i Harolda?
Persival: Sądzę, że tak. Zemsta – owszem, ale i praktyczne wyeliminowanie potencjalnych przeciwników.
Gary: I zapewnienie sobie niezłego azylu…
Lena: Ale jeśli knuje w ten sposób w Kislenaarze, to znaczy, że jeszcze nie udało mu się zgromadzić sił! Gdyby było inaczej, nie traciłby czasu na rozpuszczanie plotek o krowach i nieurodzaju!
Persival: Masz rację, Leno. W tym nasza szansa. Trzeba zwołać Radę. I zawiadomić Króla Rogera.


CategoriesBez kategorii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *