Zmartwiona Linette zerknęła na swoją panią.

– Lady Elaine, wszystko w porządku?
– Nie, moja droga. Nic nie jest w porządku.

Przyboczna z niepokojem przyglądała się Lady. Była bardzo blada, zmęczona. Długa i pełna przeciwności losu podróż zaczynała odbijać swoje piętno na jej twarzy, choć Lady Elaine była naprawdę niezłomną kobietą.

– Jak Mona?
– Gorzej. Ma gorączkę… Mam nadzieję, że Albert znajdzie jakąś gospodę. Nie możemy spędzić kolejnej nocy na trakcie.

Linette mruknęła coś niezrozumiale na wzmiankę o dowódcy straży zamkowej. Miała na jego temat swoje własne zdanie, ale nie chciała denerwować Lady.


– O. O wilku mowa. Wrócił wreszcie. – zauważyła Linette, odwracając się na dźwięk tętentu kopyt.
Kobiety podeszły niezwłocznie do dwóch mężczyzn. Starszy z nich, Hector, był zarządcą zamku Percivala – Wielkiego Maga i brata Lady Elaine. Młodszy, wyraźnie zmęczony, skłonił się przed Lady.

– Wiecie wreszcie, gdzie właściwie jesteśmy? – zapytała ostro Lady Elaine.

Młody dowódca skłonił się jeszcze niżej i westchnął.

– Nie do końca, pani. Zupełnie nie znam tych stron. Obawiam się, że na poprzednim rozwidleniu dróg wybraliśmy zły kierunek… Tu nie ma nic. Zupełnie nic. Dopiero kilka mil dalej zobaczyłem na horyzoncie dachy jakiegoś miasteczka. Nie dojechałem do niego, nie chciałem zajeździć konia.
Lady Elaine odwróciła się do brodatego mężczyzny. 

– Hectorze. Wiesz, co to za miasteczko?

– Nie, Lady Elaine. Ja również nigdy tu nie byłem. Do Korundii zawsze jeździłem Południowym Traktem. Ten cholerny most… No ale zawalił się, co poradzić. Wiem tylko, że opuściliśmy granice Ravenii jakiś czas temu.

– Świetnie. Po prostu świetnie..



Lady Elaine odwróciła twarz, żeby nie pokazać, jak bardzo jest zawiedziona wieściami, które przywiózł Albert. Zapytała tylko:

– Dotrzemy tam dzisiaj?
– Jeśli wyruszymy natychmiast, jest szansa – odparł młodzieniec.
– Zatem nie ma na co czekać. Mam nadzieję, że znajdziemy w tym miasteczku zielarkę. Mona musi dostać jakieś lekarstwo. Zbierajcie się!

Albert, zmartwiony, podszedł do powozu.

– Lady Elaine, dasz radę powozić? 
– O mnie się nie martw. Dam sobie radę. Ruszajcie się.

Albert chciał coś jeszcze powiedzieć, ale morderczy wzrok Linette zamknął mu usta. Ależ nie znosił tej zarozumiałej dziewczyny… Wrócił do swojego konia, sprawdził popręg i westchnął. Miał nadzieję, że dojadą do miasteczka przed zmrokiem. I że nie złapie ich kolejna ulewa…


To jest skrócona wersja oryginalnego wpisu: https://kameliadolls.blogspot.com/2024/12/wiedzmi-swiat-na-szlaku-witch-world-on.html Zachęcam do zajrzenia pod ten link!
Zamieszczam ją w Wiedźmowym Świecie dla zachowania ciągłości fabuły, za zgodą Autorki oraz przy jej udziale 😉

CategoriesBez kategorii

Discover more from Wiedźmi Świat

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *