Drzwi otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie Persival, z rozwianym włosem, księgami pod pachą, wymachując różdżką na wszystkie strony.
Persival: MAM! WIEM, DLACZEGO WSZYSTKO ZNIKNĘŁO!!!
Harold: Ojcze?
Persival: Ten szczur rzucił bączka!
Harold: Przestań machać tą różdżką!
Gary: Bączka?
Harold: Dobrze się czujesz?
Persival: Och, wszystko ze mną w porządku. Jest takie zaklęcie, urok właściwie. Niewymawialne. Nazywaliśmy je bączkiem, bo zmiata wszystko, albo rozrzuca. Jest zakazane i ma namiar. Ale to musiało być właśnie TO!!! Oszałamia, więc służba nie zareagowała, jak była wyrzucana z Zamku!



TO mogło mieć sens, gdyby nie fakt, że Zamek strzegła Starożytna Magia i nie można było w nim ot tak użyć sobie niszczącego zaklęcia.
Harold: Ale jak Arnold obszedł zabezpieczenia?!
Gary: Coś mi się wydaje, że nie tracił czasu w tym lochu…
Persival: Wieży. On siedział w wieży. Nieważne. Znajdę odpowiedź. Ale przynajmniej wiemy, co się… Co to znowu za hałas?
Faktycznie. Ktoś dobijał się do drzwi wejściowych. I nikt na ten hałas nie reagował.
Harold: Pójdę sprawdzić.
Persival: Nie ma nikogo innego?
Gary: Maggie i Stella poszły do Leny. Popracować. A Kordelia jest zajęta w spiżarni.



Harold: Kruk pocztowy!
Persival: Od Ragnvalda???
Persival: WIELKIE NIEBA! Elaine jest u nich! Wszyscy cali, zmęczeni, wykończeni, ale cali!!!
Harold: W Salvii?! To którędy oni jechali?!
Persival: Nie mam pojęcia. Zaopiekuj się krukiem, a ja napiszę zwrotnie do Hectora. Co za ulga…
Harold: Pewnie zatrzymają się tam do wiosny. Bo TERAZ przeprawa przez przełęcz, to szaleństwo.
Discover more from Wiedźmi Świat
Subscribe to get the latest posts sent to your email.