Persival wezwał parę osób do Wielkiej Sali. Musiał z nimi omówić zaistniałą sytuację
– Stello, otrzymałem list od twego ojca. Eryk nalega, abyś została w Zamku. Tak samo twoja załoga. Nie ma powrotu do Mordo… eee… znaczy Kinslenaaru… Obawiam się, że to królestwo jest stracone. Mam na myśli: przeszło pod władanie… no właśnie… nie wiadomo kogo. Niby rządzi nadal Vulfryk, ale coś mi się wydaje, że nie on podejmuje decyzje… No nic, sytuacja jest taka, że sojusze pozrywane, nikt, kto jest przyjazny Magicznym, nie może czuć się tam bezpieczny i chyba mamy coś w rodzaju Żelaznej Kurtyny.
– Żelaznej Kurtyny? Że niby co? – żachnęła się Stella. – Takie wrota i mur?
– Tak, coś takiego, jakby… – Persival zgodził się zdegustowany.
– A niby co ja mam tutaj robić? – zapytała Stella.
– Możesz pracować ze mną w szpitalu – zaproponowała Maggie. – Jesteś Czarownicą. Przyda się twoja wiedza i umiejętności. Lena nie może poświęcić chorym tyle czasu, ile potrzeba, a ja chyba jednak ruszę w objazd za kilka tygodni.
Persival złapał się za głowę:
– Stella? W szpitalu? Przecież to szalona wariatka!
– Och Persivalu… – Maggie pokręciła z politowaniem głową. – Wariatka, fakt, ale wyedukowana. Stella jest bardzo zdolną Uzdrowicielką. Mogłaby nadzorować szpital, kiedy wyjadę. Nie mamy tu w Dolinie zbyt wielu medyków…

.
Persival przytaknął i zwrócił się do dowódcy załogi Stelli:
– Sharkie, co z tobą?
– Służę mojemu panu tak i tam gdzie mnie potrzebuje – odparł Sharkie. – Mam pilnować Stelli, więc będę jej pilnować tam, gdzie będę musiał.
– Ale w tej sytuacji będziemy tu mieć dwóch kapitanów – zauważył Persival. – Nic chciałbym żadnych kłopotów.
– Nie będzie żadnych kłopotów – Sharkie nie wydawał się zaniepokojony nową sytuacją. – Tu Kapitanem jest Albert. Ja nie mam z tym problemu. Służę wsparciem i pomocą. I tyle. Może czasem pozwolę mu wygrać w szachy – dodał z lekko złośliwym uśmiechem.
– Sir, my sobie poradzimy – Albert stuknął obcasami. – Ale sugerowałbym odesłanie reszty załogi do garnizonu. Tam bardziej się przydadzą, a w razie potrzeby zawsze mogą do nas wrócić. Dowódca garnizonu będzie zadowolony z kilku dobrze wyszkolonych ludzi. Z tego, co słyszałem, granica nie jest zbyt spokojna.
Persival był zadowolony w przebiegu rozmowy. Pozostała jeszcze jedna kwestia:
– Będziemy musieli wysłać kogoś do Leśnych.
– Najlepsza byłaby Melisandra – zasugerował Albert. – Ale to za wcześnie… jeszcze jakieś dwa tygodnie, albo nawet trzy… Nie przejedzie leśnym traktem. No i nie wiem, czy zechce, bo po tej ostatniej podróży jest strasznie cięta na Leśnych…
Discover more from Wiedźmi Świat
Subscribe to get the latest posts sent to your email.