Lady Elaine spojrzała zaniepokojona na wpatrzoną niewidzącym wzrokiem w dal Linette.
– Problemy?
– Żadne, z którymi sobie nie poradzę – Linette wróciła do rzeczywistości.
– To dobrze – odparła Lady. – Musimy zająć się tym Zamkiem.
– W jakim sensie „zająć się zamkiem”? – zaniepokoił się Persival, który właśnie wszedł do Sali.
– Przecież wy tu żyjecie, jak w jakimś średniowieczu! – żachnęła się Elaine. – Jak w ogóle można… Ta Sala wygląda jak kościół, nie zamkowa komnata! Gdzie zasłony? Gdzie poduszki? Ciemno po zmierzchu!
Persival nieco się zasępił.
– Faktycznie, może tu trochę… surowo…
– Surowo?! Persivalu, ja rozumiem, że ten cały Arnold wymiótł zamek do gołych murów, ale można by wprowadzić tu trochę przyjemniejszej atmosfery. To nie jest zbyt przyjazny dom dla dziecka.
Persival odetchnął widząc możliwość zmiany tematu.
– A, właśnie, gdzie jest Mona?
– Bawi się z dziećmi w kuchni. – odpowiedziała posępnie Linette.
– Z. DZIEĆMI. W. KUCHNI??? – Wycedził z trudem Persival.- Z JAKIMI DZIEĆMI???
– No, tej kucharki. Widziałam ją z dziewczynką. A chłopiec potem poszedł do stajni. – dodała Linette.
Persival niemal stracił równowagę.
– Elaine?! Twoja Księżniczka bawi się z synem kucharki i przygarniętą znajdą??? Z pospólstwem???
Lady Elaine spojrzała zamyślona przez okno. Powoli odwróciła się do brata.
– Dzięki takiemu „pospólstwu” nadal żyjemy. Zwykli ludzie ratowali nam życie w podróży. Mojej córce nic się nie stanie, jeśli pozna prawdziwe życie i prawdziwych ludzi. Twój Hector jest synem koniuszego i jakoś ci to nie przeszkadza. A Kordelia, zwykła kucharka ze wsi, ma tu więcej do powiedzenia, niż twój syn.
Persival próbował znaleźć odpowiednie słowa. Elaine zawsze była tak koszmarnie snobistyczna. W stolicy obracała się wśród samej arystokracji. Ze służbą rozmawiała przez pokojówkę. A teraz nie widzi niczego niewłaściwego w zabawie własnej córki z dziećmi służby?
– Kim jesteś i co zrobiłaś z moją siostrą???



– Czy teraz jest dobrze? – zapytał Roco, ledwo utrzymując równowagę.
– Tak – Elaine była zadowolona. – Spójrz Persivalu, czy tak nie jest lepiej?
– Skąd wzięłaś te obrazy? – zdziwił się Persival. – Nie mogłem ich nigdzie znaleźć!
– Och, Linette znalazła je w tym starym skrzydle. Swoją drogą tam jest chyba wszystko! Połamane meble, jakieś książki, zasłony… Jakby potężny podmuch wepchnął wszystko do starej Sali!
– Jakbyś to widziała…
– Lepiej jest? Powiedz!
– Lepiej, lepiej… No dobrze: zajmij się tymi porządkami… Ja nie mam czasu… Harold też prawie nie wychodzi z pracowni…
Harold bezskutecznie próbował spełnić królewskie polecenie, tymczasem ta cała gromada nowych mieszkańców Zamku zdecydowanie utrudniała mu pracę. Lubił ich, ale przeszkadzali mu w pracy.



– Panie, moja Pani chciała cię widzieć. – Linette była stanowcza.
– To teraz twoja Pani rządzi tym zamkiem? – Harold nawet nie próbował ukryć irytacji.
– Ktoś musi – rzeczowo stwierdziła Linette i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Jeszcze tego mu brakowało! Nie dość, że nie mógł znaleźć rozwiązania problemu, nad którym ostatnio pracował, to jeszcze ciotka i jej pyskata panna służąca zaczęły się panoszyć w jego zamku.
Nie miał teraz czasu ani ochoty na jakieś dyskusje. Musiał iść do Leny. Może razem coś wymyślą?

Discover more from Wiedźmi Świat
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Wszystko zaczyna się obracać do góry nogami.
Trochę tak. Ale może jeśli Elaine zajmie się zamkiem, to Persival i Harold będą mogli spokojnie zająć się eliksirami i ratowaniem świata przed Arnoldem?