Linette miała wreszcie wolną chwilę. Może faktycznie towarzystwo lokalnych dzieci ma na Monę dobry wpływ? Życie tutaj tak bardzo różniło się od tamtego, w stolicy. Ale chyba zaczynało się jej podobać.
Do Sali zajrzał Kapitan Straży. Zobaczył Linette siedzącą pod oknem i zamierzał pospiesznie się wycofać.
– Kapitanie! – zawołała dziewczyna. – Zaczekaj.
Albert niechętnie zatrzymał się w progu.
– Wybacz mi, proszę. Wiem, ja za coś takiego bym zabiła. Ale wybacz mi. Utknęliśmy razem w tym zamku i jesteśmy skazani na swoje towarzystwo, więc postarajmy się nie utrudniać sobie życia.
Albert cierpiał z powodu zranionej dumy. Ale też był rozsądnym żołnierzem i wiedział, że urażona duma nie jest najlepszym doradcą.
– Faktycznie. Zwłaszcza teraz, kiedy Sir Persival opowiedział nam waszą historię… Cóż, to była wojna, a na wojnie nie bierze się jeńców. – zauważył filozoficznie.
– Czyli… zgoda? – zapytała z nadzieją Linette. – Oboje jesteśmy żołnierzami. Moglibyśmy być w jednej drużynie.
Albert uśmiechnął się, chciał coś powiedzieć, ale tylko skinął głową i wyszedł z Sali.



Od ich rozmowy minęło kilka dni. Oboje poczuli ulgę, a spotykając się na korytarzach czy zamkowym dziedzińcu wymieniali kilka normalnych zdań. Ostatecznie oboje byli żołnierzami i wiedzieli, że życie nie zawsze jest proste. I że czasami trzeba podejmować niełatwe decyzje.
Albert znalazł Linette w Sali, gdzie czekała na swoją panią.
– Linette – zagaił. – Rozpakowaliśmy ostatnie bagaże. Mam dla ciebie mały prezent z Salvii. Myślę, że ci się spodoba.
Uśmiechnął się i wyciągnął zza pleców krótki miecz.
Linette zalśniły oczy. Uwielbiała miecze, noże i sztylety! Nie mogła odżałować swojej broni zostawionej w korundzkim pałacu.
– Wiesz, jak zrobić wrażenie na dziewczynie – rzuciła zaczepnie, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy.




Discover more from Wiedźmi Świat
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Fajnie że się pogodzili.
Wiesz co? Też się cieszę. Może się zaprzyjaźnią? Mają wiele wspólnego 🙂