Życie w Starym Zamku nabrało werwy. Harold i Gary nadzorowali przywrócenie Starego Skrzydła do używalności, Maggie ze Stellą organizowały na nowo pracę szpitala, a Mona dzieliła czas między naukę a zabawy z mieszkającymi na Zamku dziećmi. Kiedy Peter i dziewczynki mieli swoją pracę, szkoliła kruka, grywała w szachy z Hectorem albo uczyła się grać na lutni.
– O nie… – jęknęła rozdzierająco, kiedy kolejny raz przegrała z Hectorem partię szachów. – Nigdy z panem nie wygram, Panie Hectorze.
– Musisz więcej ćwiczyć – łagodnie uśmiechnął się Hector. – Ja też na początku przegrywałem. Nie poddawaj się.
– Możesz grywać z Peterem – podsunął Albert. – On jest całkiem niezły w szachach. Zimą często grywamy w czeladnej.
– A on da mi wygrać? – spytała z nadzieją Mona.
– Nie sądzę – zaśmiał się Hector. – Ale będziecie mieć bardziej wyrównane szanse.



Lady Elaine ustąpiła pola robotnikom i ulokowała się w Głównej Sali. Nie zrezygnowała z wprowadzania zmian w Dolinie Persivala, ale słusznie uznała za sensowne wstrzymanie się z rewolucjami i dostosowanie swoich pomysłów do aktualnych potrzeb. A aktualnie trzeba było ułożyć plan zaprowiantowania Zamku i przygotowania go na podjęcie większej liczby rezydentów.
Często zaglądała do kuchni Kordelii i dyskutowała z Hectorem, zostawiając Persivalowi ważniejsze problemy do rozwiązania. Ten zresztą najczęściej zaszywał się w bibliotece albo w swojej komnacie i prowadził intensywną acz tajemniczą korespondencję. Kiedy dołączał do reszty rodziny, patrzył w dal zatroskanym wzrokiem i nie podejmował zwykłych konwersacji przy stole. Coś się czaiło na horyzoncie…


.
Lady Elaine podniosła wzrok znad książki.
– Rzadko cię ostatnio widuję, Linette.
– Wiem. Ale Mistrz Persival zlecił nam sporo pracy… Próbujemy jakoś ogarnąć te… Wybacz Pani, nie mogę nic powiedzieć.
Elaine przewróciła oczami z dezaprobatą.
– Ta nowa pokojówka jest do niczego. Znajdź chociaż czas, żeby ją porządnie przeszkolić. Chociaż prawdę mówiąc wolałabym żebyś porzuciła te knowania i wróciła do dawnej pracy.
Linette ciężko westchnęła.
– Ja też bym wolała. Ale Kapitan i Melisandra potrzebują wsparcia.
– Hm… Dobre i to, że już cię nie chce zabić…
Obie roześmiały się, po czym Elaine wróciła do książki, a Linette do swojej lutni.
Harold wreszcie doprowadził do porządku strop w swojej pracowni na szczycie wieży. Spróchniałe belki mogłyby nie wytrzymać kolejnej jesieni i zimy. Lepiej było zawczasu się nimi zająć, a przecież mieli właśnie pod ręką sprawnych cieśli z Doliny.
Przed wieczerzą zajrzał do niego Gary z butelką wina przyniesioną z nowego transportu. Kto wie, czy nie ostatniego w najbliższym czasie.
– Wyborne… – uznał Harold podziwiając smak i kolor. – Ciekawe, czy następny rocznik będzie równie udany?
– Czy w ogóle jakiś będzie – posępnie mruknął Gary. – Z tego, co słyszałem od Persivala, zachodnie wybrzeże Ravenii może nie być najbezpieczniejszym miejscem w najbliższym czasie.
Jakby na zawołanie w drzwiach pojawiła się głowa Persivala.
– O, tu jesteście! Szukam was wszędzie, bo… – urwał spojrzawszy na butelkę. – Ooo… nowe wino Kordelii?!
– W zasadzie to Nicholasa – sprostował Harold. – Wczoraj przyszedł nowy transport. Może ostatni…
Persival znalazł pusty kielich.
– Nie dramatyzujmy. Zawsze jakoś dawaliśmy sobie radę. Kto pilnuje piwnic?
– Hector. Strasznie narzeka, że ciotka się tu szarogęsi, ale chyba docenia jej wprawę w gromadzeniu zapasów – zaśmiał się Harold.
– Nie nazywałbym jej ciotką na twoim miejscu – mruknął Persival. – Jest od ciebie dwa lata starsza… No i nie drażniłbym jej. Trochę się tu rządzi, to prawda. Ale pamiętaj: to był jej dom. Poza tym odkąd z Hectorem i Kordelią zajmuje się Zamkiem, mamy więcej czasu na inne sprawy…
– Zaklęcia, eliksiry i korespondencję z członkami Rady? – zapytał sarkastycznie Gary.
– Plany obrony, wysyłanie kruków do Magów Bojowych i śledzenie ruchów po tamtej stronie granicy? – dodał Harold.
– Jeśli już jesteśmy tacy skrupulatni, to dorzućmy posłańców do Pradawnych i Białej Pani – wycedził mrużąc oczy Persival.
Wszyscy zamilkli.
– Wam się wydaje, że to czyste fantazje? – zapytał. – Nie doceniacie Arnolda… A to może się skończyć tragicznie. Nie tylko dla naszej Doliny…



Discover more from Wiedźmi Świat
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Nadchodzą złe czasy, zwłaszcza kiedy Arnold ma złowieszcze plany.
A ty Monia ćwicz dalej szachy, może uda ci się kiedyś wygrać.
🥰